1000 słów na minutę?
Nic tak nie martwi jak stos książek, na których przeczytanie nie ma czasu. Niejednego kusi kurs szybkiego czytania i wizja lektury opasłego podręcznika akademickiego zaledwie w kilka godzin.
Przeciętny człowiek czyta ok. 200-250 słów na minutę. Najlepsi
uczestnicy mistrzostw w szybkim czytaniu nawet 46 tysięcy słów. To
przeszło 200 razy szybciej. I choć do takich wyników dochodzą tylko
najbardziej utalentowani i pracowici, to jak podkreślają specjaliści,
przyspieszenie tempa czytania od trzech do pięciu razy jest osiągalne
niemal dla każdego. To też dużo.
Wystarczy sobie wyobrazić, że zamiast
jednej przeczytanej w ciągu weekendu książki "zaliczymy" trzy. Nic
dziwnego, że szkoły szybkiego czytania na brak uczniów nie narzekają.
Coraz chętniej na kursy decydują się także studenci. Praktycznie każdy
wykładowca podaje na początku zajęć listę pozycji, które trzeba
przeczytać, żeby zaliczyć egzamin, a chciałoby się jeszcze znaleźć czas
na ulubione książki spoza szkolnego kanonu.
Jak czytać szybciej?
Choć
każda szkoła opracowuje własną metodę i zestaw ćwiczeń na
przyspieszenie tempa czytania, to jest kilka fundamentalnych zasad,
które kursanci muszą sobie przyswoić. - W nauce szybkiego czytania
musimy zmusić nasz wzrok, żeby nie zatrzymywał się przy każdym słowie,
ale w jednym lub dwóch miejscach wersu. Ćwiczymy więc poszerzenie pola
widzenia i posługujemy się przy czytaniu wskaźnikiem, czyli zaostrzonym
patyczkiem bądź ołówkiem.
Uderzając nim w dwa miejsca wersu, pokazujemy
naszemu wzrokowi, gdzie ma się zatrzymać - wyjaśnia Paweł Rudzki z
małopolskiego oddziału Akademii Szybkiego Czytania. Dodaje, że ważne
jest też wyeliminowanie tzw. subwokalizacji, czyli nawyku powtarzania w
myślach czytanych słów, gdyż to nas spowalnia. Jeśli uda się zapanować
nad wzrokiem i subwokalizacją, sukces mamy w kieszeni.
Jednak tempo
przesuwania się wzroku po wersach tekstu to jeszcze nie wszystko. Dużym
wyzwaniem jest zrozumienie. - Szybkie przekartkowanie książki to nie
sztuka. Trzeba jeszcze zrozumieć to, co się przeczytało - zastrzega
Paweł Rudzki. Dodaje, że osoby przychodzące na kurs, czytając złożony
tekst, rozumieją go zaledwie w 59 procentach. Przy szybkim czytaniu
wskaźnik ten zazwyczaj jeszcze spada, dlatego wiele ćwiczeń jest
poświęconych właśnie poprawieniu stopnia zrozumienia. Sprawdza się go za
pomocą złożonych z 20 pytań testów wykonywanych po przeczytaniu tekstu.
- Przy systematycznym treningu można dojść do prędkości 1-1,2 tysiąca
słów na minutę przy 70-80-procentowym zrozumieniu. To więcej niż przy
czytaniu tradycyjnym - zachwala Rudzki. Co z tymi, którzy chcą czytać o
wiele szybciej niż 1000 słów na minutę? Agnieszka Osińska i Sebastian
Łubkowski, specjaliści z Pracowni MEM, przestrzegają przed chęcią
osiągania wyników zbliżonych do tych, które notują mistrzowie Polski w
szybkim czytaniu. Przy prędkości 30 tysięcy słów na minutę przeczytanie
500-stronicowej książki zajmuje pięć-sześć minut.
Czy można w tak
krótkim czasie dużo zrozumieć z takiej lektury? - Beletrystyki, książek w
stylu Terryego Pratchetta nie powinno się czytać z większą prędkością
niż 800 słów na minutę. W innym wypadku stracimy wiele z tej lektury,
nie zrozumiemy istotnych detali, a czytanie nie będzie sprawiało nam
dużej przyjemności. Nawet jeśli umiemy szybko czytać, możemy sobie
pozwolić na tradycyjne czytanie książek, którymi chcemy się zwyczajnie
podelektować. Nie zaszkodzi to nabytej już umiejętności szybkiego
czytania - mówi Osińska.
Ćwiczenie czyni mistrza
Podstawy
szybkiego czytania można opanować stosunkowo szybko. Kursy trwają od
sześciu do dziewięciu tygodni i obejmują ok. 20-30 godzin zajęć z
trenerem. To jednak nie wystarczy do kilkakrotnego przyspieszenia tempa
lektury. Trzeba jeszcze wielu godzin ćwiczeń.
Trenerzy zalecają
poświęcenie im od 30 minut do nawet dwóch godzin dziennie, i to nie
tylko w czasie trwania kursu, ale również po jego zakończeniu. - Mimo że
poszłam na kurs, nadal czytam tradycyjnie, z prędkością ok. 250-300
słów na minutę. Po zakończeniu zajęć przestałam ćwiczyć. Jestem
przekonana, że gdybym to robiła, dziś z dużym zrozumieniem czytałabym
nawet 1000 słów na minutę - mówi Anna Olkowska, która kilka lat temu
ukończyła kurs szybkiego czytania.
- Jeśli naprawdę chce się osiągać
dobre wyniki, trzeba poświęcić ćwiczeniom bardzo dużo czasu. Ja miałam
problemy z dobrym zrozumieniem tego, co czytam szybko, więc nie mogłam
sobie pozwolić na szybkie czytanie np. szkolnych lektur, bo na lekcjach
wymaga się dość dokładnej znajomości ich treści - tłumaczy. Potwierdzają
to Agnieszka Osińska i Sebastian Łubkowski: Trening to podstawa.
Ćwiczyć trzeba cały czas.
Zainteresowani kursem szybkiego czytania
obawiają się jednak, że nadmiar ćwiczeń jest zbyt obciążający dla wzroku
i może przyczynić się do jego pogorszenia. Specjaliści uspokajają.
Problemy mogą się pojawić wówczas, gdy ktoś cierpi np. na zapalenie
spojówek. Warto wtedy przerwać treningi. Na konsultację z lekarzem przed
podjęciem decyzji o pójściu na kurs powinny wybrać się osoby, które
noszą soczewki lub specyficzny rodzaj okularów. Pozostali nie muszą się
martwić o swoje oczy.
Kurs komputerowy czy w realu?
Na
popularność kursów szybkiego czytania odpowiedzieli twórcy programów
komputerowych i stron internetowych. Dzięki temu można trenować, nie
wychodząc z domu. To dobre rozwiązanie dla tych, którzy nie są
przekonani do skuteczności treningów czytania, nie mają czasu na
cotygodniowe zajęcia w grupie lub po prostu przeraziły ich niemałe
koszty, które wahają się w zależności od szkoły od 450 złotych nawet do 2
tysięcy złotych za kurs.
Za pośrednictwem komputera można wykonywać
ćwiczenia, które robi się na kursie, dlatego też różnego rodzaju
programy i kursy online są bardzo popularne wśród internautów i polecane
na forach dyskusyjnych. Jednak komputer nigdy nie zastąpi
doświadczonego trenera.
- Uczenie się szybkiego czytania poprzez
komputer to dobra metoda, ale jeśli ktoś może skorzystać z kursu
stacjonarnego z trenerem, to szybciej osiągnie efekty. Dużą rolę odgrywa
tu czynnik motywacyjny. Samemu trudno jest dopilnować regularnych
ćwiczeń, a tego właśnie wymaga nauka szybkiego czytania. Poza tym zestaw
ćwiczeń w programach komputerowych jest dość okrojony, a doświadczonego
instruktora trudno zastąpić. Jest potrzebny między innymi do pomocy
przy poprawnym wykonywaniu ćwiczeń, zwłaszcza gdy robi się je po raz
pierwszy - mówi Agnieszka Osińska.
Przewagą tradycyjnego kursu jest
również to, że uczestnicy poznają na nim metody skutecznego
zapamiętywania i koncentracji. Umiejętności te przydadzą się nie tylko
podczas treningów szybkiego czytania, które wymagają dużego skupienia.
Będą pomocne również w czasie nauki tradycyjnymi metodami. Trenerzy
prezentują także sposób na szybkie robienie przejrzystych notatek
podczas wykładów, tak zwaną mapę myśli. - Metody efektywnego uczenia się
i technika robienia notatek za pomocą mapy myśli bardzo mi się przydały
i korzystam z nich na co dzień - zachwala Anna Olkowska.
Kiedy zacząć
-
Na zajęcia szybkiego czytania mogą przyjść niemal wszyscy. Nie ma barier
wiekowych, trzeba tylko umieć płynnie czytać i oczywiście mieć silną
motywację, bo ćwiczenia wymagają dużej wytrwałości - mówi Bartłomiej
Brandys, psycholog i twórca jednej z metod nauki szybkiego czytania.
Dużo łatwiej pracować z dorosłymi, bo oni przychodzą na kurs w pełni
świadomie. Wiedzą, do czego potrzebne jest im szybkie czytanie, więc
bardziej przykładają się do treningów. Na studiach ta umiejętność z
pewnością się przyda. Zanim podejmie się decyzję o pójściu na kurs
szybkiego czytania, warto zastanowić się, ile możemy zyskać i jakim
nakładem pracy.
- Taki kurs to niemały wydatek, a żeby szybko czytać,
trzeba jeszcze poświęcić dużo czasu i bardzo się zaangażować. Jeśli nie
ma się pewności, że wystarczy sił na mozolne treningi, lepiej wcale się
do tego nie zabierać - radzi Anna Olkowska.
Źródło: nauka.pl
Foto: openphoto.net
ostatnia zmiana: 2011-03-11