Siedzisz na wykładzie i starasz się coś zanotować. Prowadzący nie mówi, co mówi, nie bardzo wiadomo, co ma na myśli i czy mówi coś konkretnego, czy wręcz przeciwnie. Jego wykład upiększają dygresje, które w pewnym momencie okazują się jednym z kluczowych elementów wywodu...
A czy zdarzało Ci się mozolnie
przepisywać całą treść prezentacji, słowo w słowo, i wołać „jeszcze
nie!”, gdy wykładowca zechce przejść do następnego slajdu? Najgorsze, że wykładowca wtedy czasami coś mówi, ale nie
ma czasu na zanotowanie i prezentacji, i jego komentarzy…
A może by tak spróbować mapy myśli?
Źródło: marcinrzeczkowski.com